Wyjazd do Lublina był dla nas kolejną szansą na sprawdzenie na żywo materiału z nowej płyty. Lepiej trafić nie mogliśmy bo festiwal 'Electric Nights ACK 2010' okazał się jedną z najfajniej zorganizowanych imprez, na których dane nam było zagrać, serio! (Pozdrowienia dla p. Marka!) My oczywiście musieliśmy dać dupy i spóźniliśmy się na próbę dźwięku ale na miejscu czekała już na nas garderoba:
...i obiad!:
Na koncercie było super, na koncertach Nell, Plug and Play i Cool Kids of Death też było super ale nam najbardziej podobały się gadżety na stoisku naukowym (TAK, było takie!), a inż. Gągol nie chciał wręcz stoiska opuścić:
A jak już dotarliśmy do Warszawy to byliśmy bardzo zmęczeni...
...a do tego organizacja imprezy warszawskiej była nieco gorsza od tej lublińskiej, więc większość dnia spędziliśmy na mało pasjonujących zajęciach, takich jak podłączanie kabli, sprawdzanie mikrofonów, naprawianie zepsutych sprzętów itp. Na szczęście koncert w końcu doszedł do skutku a to tego okazało się, że wśród publiczności znaleźli się i tacy, co oglądali nas w Lublinie! (Pozdrawiamy!)
Maciek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uff. Zaczął się długi weekend i mając wiele czasu, postanowiłam sobie zrobić nocny maraton zaległych lektur, więc przeczytałam całego Waszego bloga. Dzięki temu dowiedziałam się, że prawdopodobnie odwiedzilibyście mnie choćby w mojej rodzinnej Łomży, gdybym tylko Was zaprosiła na dobry obiad (aż rozważę naukę gotowania...). No i akurat ta nazwa miasta mówi ostatnio sama za siebie.
OdpowiedzUsuńJuż pisałam na FB, że to wszystko jeden wielki zbieg okoliczności, bo na piątkowej części EN byłam głównie dla P&P, co zresztą też już miało nie dojść do skutku, a 2 dni później, gdyby organizacja była dobra, to (zgodnie z moim planem) zobaczyłabym tylko Kumkę Olik. A z kolei 2 tygodnie wcześniej mogłam Was zobaczyć na Don't Panic, bo długo planowałam iść i na Energy Stage (oczywiście, głównie dla Brodki i Marii Peszek ;P), ale rodzice wyjechali i zostawili mi do opieki 4-letnią siostrę i w sobotę koncerty odpadały. Czasem źle, ale czasem dobrze, że się kolej rzeczy ułoży inaczej niż się planuje.
Jakkolwiek, jak już przeczytałam ten post, to podziękuję za pozdrowienia. Mam nadzieję zobaczyć Was za jakieś 26 dni (swoją drogą nie wiem, jak to uczynię, żeby 25.11 iść do Hydrozagadki, a 26. na zajęcia na 8:00, a potem jeszcze zdążyć do Sopotu na Gagę, ale... impossible is nothing). A za 10 dni mam nadzieję zobaczyć płytę. Co najmniej w Empiku ;P
Również pozdrawiam. Choć jakoś wątpię, że komuś się zechce czytać moje rozwlekłe komentarze ;)
ej, dlaczego ja dopiero teraz zobaczylem ten komentarz? to niesprawiedliwe! a tak na serio to wielkie dzieki, okazuje sie ze jednak ktos nas czyta :) koniecznie wpadaj na koncert 25go. skontaktuj sie z nami to postaramy sie wpisac cie na liste gosci :) pozdrowienia, maciek
OdpowiedzUsuń