czwartek, 19 marca 2009

Live in Posen




Kolejny koncert za nami, tey! To był krótki, aczkolwiek konkretny wypad! Obyło się bez ofiar i większych strat ;)




Po koncercie nasza ekipa nieco się podzieliła. Część wymiękła i wróciła do Warszawy przygotowywać się do piątkowego Bangu w Jadło. Pozdro dla Siemka, który pojechał z cieniasami dla otuchy (niestety na Bang nie dotarł, również skapitulował, ponoć obowiązki są ważniejsze niż zabawa ;P )

Oczywiście reszta ekipy reprezentująca prawdziwego rock&rolla została w Poznaniu aby pić, palić i imprezować do samego rana ;) Na szczęście ta nieformalna część wyjazdu nie została udokumentowana i tym razem jedynym kompromitującym akcentem wpisu będzie fakt że Eryk Maciek i Michał nie imprezowali tego dnia :/ Tutaj pozdro dla niewielkiej, młodej imprezowej ekipy Rumia-Toruń ;) oraz dla Dykiera Mistrza Gier!

Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim którzy przybyli na koncert, zespołowi Prosto z Chile za support i mojemu imiennikowi Mateuszowi Judkowi za zdjęcia.

środa, 18 marca 2009

Out of Death Metal!


Niezły szpan. Ten pan powyżej to Jesse "Boots Electric" Hughes, czyli lider zajebistej grupy Eagles of Death Metal która to grała w ostatnią sobotę koncert w Warszawie. Mały konkurs: czyją płytę trzyma w ręku?

a) Eagles of Death Metal
b) Out of Tune
c) "Radiowy zapis XVII pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny"

odpowiedzi przysyłajcie na adres outoftune.band@gmail.com. Może coś rozlosujemy. A może nie.

ps. zdjęcie autorstwa naszego zioma Piotra Bartoszka vel Pita (pitaparty.blogspot.com)

niedziela, 15 marca 2009

ps. do Tczewa

z lekkim poślizgiem dodajemy zajebiste foty z Tczewa, ktore zrobil Sławomir Gawroński. Wszytskie do obejrzenia tutaj. Wypas!






środa, 11 marca 2009

Małomęscy, rozstrojeni

Taki oto tytuł artykułu promował nasz koncert w Tczewie. Wydaje się to nie być żadną nowością:
A teraz na poważnie:



Zagraliśmy w poprzednim tygodniu dwa koncerty [tak zwana trasa Kwidzyn-Tczew]. Zaczęliśmy w Kwidzynie [cały czas nie wiem jak odmienia się nazwę tego miasta] w klubie Spichlerz. Miejsce super - klub bardziej aktywnie zaczął działać dopiero rok temu a już gościły u nich takie gwiazdy jak M.Bunio.S, Tymon Tymanski czy Out of Tune:) i zyskał status kolebki alternatywy w mieście. Nic dziwnego, że zespoły bez wachania przyjezdzają do tego zacnego miejsca. Świetne nagłośnienie, duża scena, wyborne towarzystwo i nieprzeciętny klimat. Przed nami świetny koncert zagrali Gentlemeni! - pozdro chłopaki. Niestety nasz Operator Kamery aka Filip Sarniak nie spisał się i jako jedyny dowód naszego stąpania po ziemi kwidzynskiej posiadamy jedno zdjęcie.

Tczew....jak było w Tczewie?:)Nie ma co tu pisać - było jak za pierwszym razem kiedy graliśmy w klubie Tromba - Szał!
Kochamy Tczew i kochamy Trombę - no i oczywiście od razu zaklepujemy sobie miejsce zespołu na następnej edycji imprezy Mało Meska Noc z okazji dnia kobiet [jak to powiedział Maciek - każdy zespół by pozazdrościł publiki w proporcjach 70%kobiet/30%facetów - no może poza Andy:)].
A więc weekend pełen wrażen!!!

Pozdro dla wszystkich którzy bawili się z nami w Kwidzynie i Tczewie
Michał

PS. Jeszcze coś dla czytelniczek tego bloga:
Tak się ubrał Eryk jak po raz pierwszy w życiu spojrzał w lustro:D
A to facet bez którego nie byłoby tak fajnie...podaje nam ręczniki i wode - brzydki prawda?

poniedziałek, 9 marca 2009

Lublin Calling

Tak, wiem, post trochę opóźniony... Ale mam dobrą wymówkę - gramy teraz sporo koncertów (relacja z ostatnich już wkrótce), więc nareszcie jesteśmy zajęci tym co najbardziej lubimy.

Koncert w Tekturze (albo - jak kto woli - w Tekk2rze) był naszym czwartym (!) koncertem w Lublinie. W dodatku w samej Tekturze też raz już graliśmy. Z całą pewnością był to więc powrót na "stare śmieci". Wydawało nam się, że klub (a raczej coś w rodzaju squata) wygląda tak jak wyglądał 2,5 roku temu, ale na uwagę Eryka że "nic się tu nie zmieniło" Kuba (z Plug&Play, z którymi graliśmy tego wieczora) lekko urażony odparł: "no jak to! przecież ściany pomalowali!" :) W każdym razie warunki były takie jak tytuł tej notki - mocno punkowe.

Za to na pewno nic się nie zmieniło jeśli chodzi o ludzi - dalej jest tak samo rewelacyjnie jak było. Publika na obu koncertach dopisała i bawiła się bardzo dobrze. Chłopaki z P&P nieźle wymietli, a my w odpowiedzi wymietliśmy zapasy ich EPki "Electric Night". Nam też zresztą grało się super, zwłaszcza że czuliśmy się trochę jak w naszej sali prób ;)

Obczajcie fotki z koncertu, w tym jedną, na której wyszedłem tak jak ludzie w filmie Ring (bez obaw, telefon jeszcze nie dzwonił).






Na koniec wielkie dzięki dla P&P za zaproszenie i za pracowicie napompowany materac, na którym mogliśmy się kimnąć po afterparty. Czekamy na piąty koncert w LBN!

Maciek