czwartek, 24 czerwca 2010

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Szczecin, Poznań 18,19.06

Przede wszystkim Szczecin. Nie byliśmy tam półtora roku! Tym chętniej wybraliśmy się na koncert do tego miasta, choć od Warszawy jest zdecydowanie za daleko i jak słusznie postulował Eryk podczas koncertu, należy przybliżyć te dwa miasta do siebie!

Podróż trwała więc naprawdę długo i co tu dużo mówić - takie podróżowanie naprawdę męczy, zwłaszcza jeśli wieczorem chce się jeszcze zagrać koncert. Na szczęście nasz kierowca Tomek, jest naprawdę dobry w tym co robi więc w miarę bezboleśnie dotarliśmy na miejsce. Klub Alter Ego mocno się zmienił - jest tu nowa scena, rewelacyjne nagłośnienie (które starczyłoby na duuużo większą salę - naprawdę te ogromne głośniki i chyba z 5 paczek basowych, wyglądają jakby publiczność miałaby zostać zmieciona z powierzchni Ziemi).

Na te koncerty po raz pierwszy pojechaliśmy ze zmiennikiem - Kamil, właśnie w piątek grał swój dyplom (i go wygrał, na 5+, Gratulujemy!!!!) i nie mógł z nami wyruszyć. Poratował nas Kamil...inny Kamil, naprawdę świetny perkusista i super gość (Dzięki!!). Który zdołał nauczyć się repertuaru w zaledwie kilka dni i jeszcze rozpisać sobie wszystko na nuty (szacunek!!).

To był jeden z naszych najlepszych koncertów, grało się rewelacyjnie i atmosfera w klubie też była świetna. Wspaniale nagłośnił nas też Czarek, manager klubu - naprawdę rewelacja. Dzięki!

Zdziwiła nas nieco jedynie rozmowa po koncercie z ludźmi. Okazało się, co niestety sprawdziliśmy że w Szczecinie ostatnio wieczorami, nawet w weekend trudno o imprezę w klubie (byliśmy w samym centrum gdzie ok godz 1 zamykali wszystkie kluby!). Miejmy nadzieję że to jedynie przypadek. Pewne jest jedno - z radością tam wrócimy!

Następnego ranka wsiedliśmy w samochód i udaliśmy się do Poznania. Ale przed jazdą na terenie hostelu zobaczyliśmy dość osobliwy napis...



Poznań i Cafe Mięsna to naprawdę świetne miejsca. Pomimo spartańskich warunków każdy koncert tam to dość punkowa historia. Jednak ludzie którzy tam pracują tworzą sietny klimat, no i dzięki metodzie prób i błędów, udaje się z tego co jest na miejscu wyciągnąć maximum i zagrać tak żeby wszystko było słychać.

Koncert miał się zacząć góra o 22. Jednak na mieście dużo się działo tego wieczora i postanowiliśmy poczekać aż wpadnie więcej ludzi. No cóż - "It's A Long Way To The Top If You Wanna Rock'n'roll" jak śpiewało AC/DC no i trzeba zaciskać zęby i grać. Ale koniec końców występ się udał, a ludzie naprawdę wpadli w niezły bounce :-)
Swoją drogą, to ciekawe że zawsze zdjęcia z koncertów w Poznaniu są rozmazane...






I jeszcze jedna fotka, która pokazuje że przed każdym wyjazdem mamy niezły Tetris przy pakowaniu sprzętu...

3 city, Papryka 04.06

Wreszcie się udało! Po odwołanym w lutym (?) koncercie w Trójmieście, wracamy do Papryki. Tym razem nic nie spłonęło (a trzeba wiedzieć, że podczas poprzedniego koncertu spłonął kultowy klub Copacabana).
To już trzeci, po Warszawie i Łodzi koncert z Kamilem Kuklą - naszym nowym perkusistą. Z występu na występ gra się coraz lepiej, za nami siedzi prawdziwy człowiek maszyna :-) Na razie nie dysponujemy jego zdjęciami mamy tylko takie, nie wyraźne...
Zna się chłopak na rzeczy, można się od niego czegoś nowego nauczyć, jak choćby nowych, nieco latynoskich rytmów...


Koncert w lato, więc była plaża, no i oczywiście lody...


Tuż przed koncertem jak zwykle narada, podczas której jednomyślnie podjęliśmy decyzję o zdjęciu spodni przez Eryka...


Ale wracając do najważniejszego, czyli koncertu. Trzeba przyznać że występ był udany, a nowe numery, których coraz więcej w naszym zestawie koncertowym, wychodzą z występu na występ lepiej, no a co najważniejsze - ich granie to masa radochy dla nas!





No a po koncercie, poszliśmy na imprezę. Na terenie Stoczni jest naprawdę świetny klub. Mieści się na Wyspie (Instytut Sztuki Wyspa), wspaniali ludzie, świetna atmosfera, a wynika to pewnie z tego że jest to również galeria, no i powstaje tam masę ciekawych rzeczy (jak choćby przezroczysta figura Wałęsy z plexi). Widok okolicy mówi sam za siebie...



Zostaliśmy też parę dni dłużej aby dalej pracować w studio. Pracowaliśmy baaaardzo ciężko, parę osób padło...