wtorek, 10 lutego 2009

Sopot płonie (sponsored by Polzłom)

dobra, Sopot za nami. Zacznijmy do tego, że tym wypadem ugruntowaliśmy swoją pozycję totalnych debili: założyliśmy sobie bloga żeby wrzucać foty z koncertów ale oczywiście nikt nie zabrał aparatu. Kurwa genialne. Ale jakoś mnie to nie dziwi, klasyka w naszym wykonaniu. Zdjęcia są zatem robione komórką Maćka (tyle samo pixeli co każdy ale za to fajnie wyglada) i...kamerką w laptoku Matiego (tak, tak - kupil sobie maca!). na szczęście na koncercie pojawił się nasz ziom Filip (dzięki!) z sekty zwanej CSU więc jest też parę dobrych fot.
Wyjazd zaczął się wyśmienicie: w nocy przed wyjazdem okazało się, że pewną awarię ma nasz akustyk i jedziemy bez niego. Gites. Po 6h jechania, umilając sobie czas dowcipasami poniżej pasa dojechaliśmy na miejsce a chwilę później po wejściu do wypasionego klubu Papryka zrobiło się naprawdę przyjmnie - klub obok, czyli Copacabana, staną w płomieniach. A wlasciwie to po prostu ordynarnie sie jarał (to nie my). I to na maksa - za nim wyszliśmy się pogapić i cyknąć jakieś foty zostało z niego pare desek które kreciło TVN24. Czyli niezły początek - dopiero przyjechaliśmy a już wybuchają pożary. Nieoficjalnie możemy powiedzieć, że to skutek nie dogadania sie tamtego klubu z naszym menagerem.
Szybka próba i po rytualnej dewastacji hotelu wrócilismy do klubu gdzie juz zaczynał sie koncert Gentleman! - nie znaliśmy ich wcześniej ale chłopaki grają naprawde nieźle. Co ważne w klubie bylo calkiem sporo ludzi co zawsze jest mile. My zaczęliśmy grać tuż przed 22 i grało się bardzo fajnie. Choć nie obyło się bez "niespodzianek" np. kiedy zaczynaliśmy grać "Psycho Killer" skumałem się, że nie wzięliśmy tamburyna ale na szczęście mieli jakiś w klubie. Po gigu nastąpiła rytualna najebka choć bez hardkoru - w przemiłym damskim towarzystwie spędzilismy mnostwo czasu na szukaniu czegokolwiek co byłoby otwarte. Molo było. Generalnie bezdyskusyjnie nasz pierwszy "pełnoprawny" koncert w Trójmieście zapisujemy na plus, dzięki wszytskim za przybycie!





ps. wracając mijaliśmy szyld firmy Polzłom (brak www). Nazwa podbiła nasze serca. Pozdro dla pomysłodawcy.

xx

E

niedziela, 1 lutego 2009

Pierwszy!! Jestem pierwszy do pierwszego wpisu!

Nie bez przyczyny przyciąłem trochę ( ;) ) to zdjęcie. Koncert to przede wszystkim publiczność i takiej wersji będę się trzymał. Z drugiej strony pewnie nie chcecie oglądać zdjęc z tyłami głów... :/

Spodziewajcie się wpisów kompromitujących wszystko i wszystkich, zdjęc z koncertów, imprez, z powrotów i wszystkich możliwie najgorszych akcji... a jeśli wiecie już co to "va banque po 23" to wpadliście... bez komentarza.

mati