Tak! Właśnie tam graliśmy. Niestety historia ta nie będzie o tym jak to daliśmy łapówkę panu X. aby móc wystąpić w jego klubie, a tym bardziej nie o tym jak pływaliśmy w basenie:)
Będzie to kolejne nudne opowiadanie o przenudnym koncercie OOT - tym razem w Warszawie.
CBA - miejsce znane również pod nazwą Centralny Basen Artystyczny - klub w formie regularnej imprezowni działa od niedawna, mało osób o nim jeszcze wie - jednak powiadam wam - miejsce w ciągu roku zamieni się w najmodniejsze w mieście. Nie tylko dlatego że jest to praktycznie centrum Warszawy i że zaczynają się tam odbywać niesamowite imprezy. Przede wszystkim dlatego że wnętrze CBA to marzenie każdego imprezowicza, dja czy muzyka grającego na żywo - wielkie wnętrze basenu [bez wody] tworzy parkiet, a na brzegach [w zależności od potrzeb organizatora imprezy czy koncertu] ustawiane są sceny - TAK! w liczbie mnogiej - otóż dj i zespół mają swoje oddzielne sceny...a nagłośnienie? Powiem bardzo dobre żeby nie popadać w zbytnią egzaltację.
O czym ja to miałem?:)
A! Koncert.Koncert, jak każdy nasz koncert obfitował w wiele niespodzianek - zaczęło się od nieprzykręconego do centrali mechanizmu stopy w perkusji a skończyło na akrobacjach lekkoatletycznych Eryka przed samym koncem koncertu. Mimo to bawiliśmy się bardzo dobrze a publiczność wydawała się podzielać nasz entuzjazm.
Razem z nami zagrali The Black Tapes, którzy zapewnili wszystkim solidną dawkę łojenia na najwyższym poziomie.
Zakończe Koncikiem Kulinarnym [niestety nieudekomentowanym]
Postanowiliśmy kontynuować naszą tradycje Ostatniego Kebastionu i wybraliśmy się na obiad do niepozornego ale jakże zacnego Kebabu przy placy Trzech Krzyży [niestety nazwy nie pamiętam]. W menu wszystkie tradycyjne specjały z kuchni tureckiej - zamówiliśmy po Kebabie z baraniny w sosach łagodnych i spożyliśmy je oglądając porządny film produkcji amerykańskiej.
No i podziękowania:
1) Dziekujemy Nataszy i Asi które przyjechały na nasz koncert specjalnie z Bydgoszczy - postanowiliśmy się odwdzięczyć i następny koncert odbędzie sie właśnie w ich mieście.
2) Dykiertowi który jak zwykle zabawiał nas po koncercie
3) Adamowi który zadbał o komfort brzmieniowy
4) Wszystkim którzy wybrali nasz koncert ponad Juwenalia
pozdrawiam
Michał
PS. W razie wątpliwości co do naszego występu, dla ludzi których nie było [a napewno żałują]
niedziela, 24 maja 2009
wtorek, 5 maja 2009
Najmniejszy koncert świata
Tak... O koncercie w Toruniu nie sposób napisać nic więcej poza tym, że się odbył :) Tym bardziej dziękujemy wszystkim, którzy przyszli i bawili się pod sceną. I tym, którzy znaleźli czas, żeby pogadać z nami po gigu. Szczególne podziękowania należą się w tym miejscu silnej ekipie bydgoskiej pod przewodnictwem Nataszy i Asi - szacunek! A ponieważ wątki kulinarne cieszą się na tym blogu sporym powodzeniem, należy obowiązkowo wspomnieć o wyśmienitym toruńskim kebabie, na którego udaliśmy się po koncercie. Oto on:
Fajny, nie? A jako że w okolicy nie było nic innego do jedzenia, bar w którym jedliśmy zyskał zaszczytne miano Ostatniego Kebastionu. Ta nazwa zainspirowała jednego z nas do nakręcenia krótkometrażowego filmu dokumentalnego. Stężenie głupich tekstów na minutę całkiem spore, więc raczej warto:
pzdr, Maciek
Fajny, nie? A jako że w okolicy nie było nic innego do jedzenia, bar w którym jedliśmy zyskał zaszczytne miano Ostatniego Kebastionu. Ta nazwa zainspirowała jednego z nas do nakręcenia krótkometrażowego filmu dokumentalnego. Stężenie głupich tekstów na minutę całkiem spore, więc raczej warto:
pzdr, Maciek
Subskrybuj:
Posty (Atom)